Zambijski pokój? Te cztery ściany nigdy nim nie były. Wchodząc
tu, można poczuć się jak pokemon wskakujący do pokeball'a. Inny świat zwany królestwem
wyjątkowości, radości i wspomnień. Miejsce kodowania nowych wydarzeń. Wydrukowane
plany zajęć szkolnych i oratoryjnych przeplatane są zdjęciami przyjaciół, które
uśmiechają się każdego dnia i mówią
"Przybij piątkę na dzień dobry". Ich instrukcja
obsługi zawiera również informacje o wyciskaniu niespodziewanych łez. Gwarancja
jakości oczywiście 100%.
Centralne miejsca zarezerwowane na specjalne rysunki od
Murzyniątek. Beztroska kreska dziecięcej wyobraźni chwyci każde serce. To
wszystko nad wysuniętą szufladą przepełnioną bezcennymi, rzekomo staroświeckimi
listami. Tylko ona jedna wie, ile razy do nich się zagląda. Najbardziej
wyjątkowe nigdy tam nie powracają. Stale leżą na biurku, gotowe do
natychmiastowego użycia.
Całkiem ekskluzywne łóżko, jak na afrykańskie warunki,
odgrywa rolę biura obrad neuronów Beaty Ryszkowskiej. Ledwo przymknie oko, a
one już wymyślają, rywalizują, prowadzą zażarte dyskusje. Najlepsze efekty ich
pracy można zauważyć wieczorową porą, kiedy prąd oznajmia swoje L4. Dobre
miejsce i czas, by zebrać się w jedną całość. Rutyny nikt tu nie serwuje. Niespodziewany
blask słońca wkrada się przez zasłonki jej okna. Brązowooka dziewczyna sama nie
wie, co przyniesie nowy dzień. Każdego ranka opuszcza pokój pewnym krokiem.
Szkoła. Upalny czwartek. Zanim dotrze do swojego miejsca pracy, wita dzieci z podstawówki. Uśmiechnięci uczniowie życzą jej dobrego dnia, podając dłoń. Tego nie da się kupić, zaplanować. Ona widzi ich prawdziwość, więc krok jest bardziej zdecydowany. Na ostatnią chwilę macha do plotkującego nauczyciela, który zaniedbuje punktualność rozpoczęcia lekcji. Beti idzie dalej. Po drodze, z ramion rodzica odbiera zapłakanego przedszkolaka.
Szkoła. Upalny czwartek. Zanim dotrze do swojego miejsca pracy, wita dzieci z podstawówki. Uśmiechnięci uczniowie życzą jej dobrego dnia, podając dłoń. Tego nie da się kupić, zaplanować. Ona widzi ich prawdziwość, więc krok jest bardziej zdecydowany. Na ostatnią chwilę macha do plotkującego nauczyciela, który zaniedbuje punktualność rozpoczęcia lekcji. Beti idzie dalej. Po drodze, z ramion rodzica odbiera zapłakanego przedszkolaka.
Welcome to Laura
Vicuna Pre - School.
50-cio osobowa klasa kandydatów na przyszłych pierwszoklasistów dosypia ostatnich kilka minut na plastikowych stolikach. Elita Mansy może sobie na to pozwolić. Zaśliniony rękaw granatowego swetra i lekko zapocona twarz Davida Kapyi odzwierciedla twardy sen. Przy biurku siedzi nauczycielka Priscilla. Szybkość i brak chęci do pracy zmuszają do nazwania jej Śpiącą Królewną. Dobry start zależy nie od papierosa, nie od filiżanki czarnej kawy lecz od upiększenia swojej twarz tanim pudrem wybielającym. Biały kolor skóry to marzenie każdej Afrykanki. Jeszcze tylko podłączy telefon do gniazdka i jest gotowa iść sprawdzić, co słychać u innych koleżanek po fachu. Nie zawstydza jej 8.00 na zegarku. Beti bez problemu przejmuje pałeczkę. Siada po turecku wśród nie drzemiących maluchów. Tak jak oni na nowo staje się dzieckiem i buduje z klocków. Pierwszy chętny do skorzystania z toalety, wyznacza przerwę.
50-cio osobowa klasa kandydatów na przyszłych pierwszoklasistów dosypia ostatnich kilka minut na plastikowych stolikach. Elita Mansy może sobie na to pozwolić. Zaśliniony rękaw granatowego swetra i lekko zapocona twarz Davida Kapyi odzwierciedla twardy sen. Przy biurku siedzi nauczycielka Priscilla. Szybkość i brak chęci do pracy zmuszają do nazwania jej Śpiącą Królewną. Dobry start zależy nie od papierosa, nie od filiżanki czarnej kawy lecz od upiększenia swojej twarz tanim pudrem wybielającym. Biały kolor skóry to marzenie każdej Afrykanki. Jeszcze tylko podłączy telefon do gniazdka i jest gotowa iść sprawdzić, co słychać u innych koleżanek po fachu. Nie zawstydza jej 8.00 na zegarku. Beti bez problemu przejmuje pałeczkę. Siada po turecku wśród nie drzemiących maluchów. Tak jak oni na nowo staje się dzieckiem i buduje z klocków. Pierwszy chętny do skorzystania z toalety, wyznacza przerwę.
Opóźniona Priscilla dołącza na koniec kolejki. Chyba sobie
przypomniała, że jest w pracy.
Dziewczyna Unii Europejskiej nazywa Afrykańską Edukację
"again". Uczenie na pamięć pozbawia logicznego myślenia już na
starcie. Jednak to nie tłamsi w niej chęci do pracy. Przyjmuje, ale nie
akceptuje. Jej ręce narażone są na ciągłe obserwacje. Czasem usłyszy kilka niemiłych
słów. Zazdrość jest częstym powodem problemów. Po co łatwo, jak można utrudnić?
Jak się okazuje, jej leworęczność stała się podstawowym zagrożeniem. W Zambii tylko
praworęczni są dobrymi nauczycielami. Afrykańskie teorie zaskakują swoimi płytkimi
ograniczeniami. Niepojęta tradycja bicia dzieci do dziś nie została przez nią zaakceptowana.
Serce jej pęka gdy Śpiąca Królewna uczy całą klasę wyśmiewania się z chłopca,
który zasikał spodnie. To nic, że wcześniej groziła mu kijem, a efekt już znamy.
Godzinna przerwa na świeżym powietrzu wywiewa niepoprawne zachowania
pedagogiczne z białej głowy pełnej loków.
Dom. Chwila odpoczynku z kubkiem gorącej kawy. Moment
wyrzucenia z siebie retorycznych pytań: dlaczego tak? po co? W Polsce w nią
wierzą, a w Afryce często jest gaszona na starcie. Jednak dawka tak chorych zachowań
nie może przykryć motywacji bycia w Mansie. Do końca trwa w swych zamiarach,
choćby dla uśmiechu jednego dziecka.
Czas Oratorium - sanatorium. Patrząc z perspektywy czasu to
miejsce miało być jedyną możliwością poczucia ludzkości dla dzieci ulicy. Możliwość
spędzania popołudnia wśród okrzyków radości i beztroskiej atmosfery. Prawdziwa
miłość wydawana w tym miejscu jak świeże bułki w piekarni. Dziś to Beata
Ryszkowska czuje się jak dziecko ulicy. Tego miejsca potrzebuje bardziej niż
przypuszczała. Wtulające się w jej brzuch buzie, wycierają zaflukane nosy w
świeżo wypraną bluzkę. Lekcja plastyki z 7-letnimi dziewczynkami to nic innego,
jak uklepany piasek na ziemi i patyk w dłoni. Zakłócić to wszystko mogą tylko
męskie charaktery. Szkoda, że Beti nie może się rozdwoić. Spódnica na jej biodrach
nie stoi na przeszkodzie zorganizowania piłkarskich rozgrywek. W
podziurawionych tenisówkach fika jak Koziołek Matołek zmierzający do Pacanowa. 3
godziny w śmierdzącym od niemycia klimacie to plaster dla jej duszy. Pewnie
myślisz, że ta dziewczyna ma ciężko. Nawet jej szkodujesz. Zaskoczę Cię - ona
ciągle się uśmiecha. Ona da radę.
Pan Bóg to nie kiełbasa, żeby czuć go wtedy, gdy jest fajnie
i masz na to ochotę. Pan Bóg to Twoja
beznadziejność misyjna, poczucie niepotrzebności, zazdrość innych ludzi,
codzienna walka ludzkich wartości z chorymi tradycjami. To Twoje zaufanie do
końca. Wsparcie od przyjaciół z Polski. Zwykły uśmiech.
Przecież Ona ma swoje Królestwo.
Beti - wskakuj do pokeball'a!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz