sobota, 29 grudnia 2012

Bitwa w krakersach


Przyszedł czas wypoczynku. Wraz z Pyszczkiem udałyśmy się do Livingstonu. Szczęście dopisało, bo dołączyły do nas Wiola, Monia i Diana z Lusaki.  Pięć białych dziewczyn wśród Afrykańskiej społeczności - pożywka dla niejednego czarnego, męskiego oka. Raptownie stajesz się największą atrakcją w mieście. Mężczyźni w mgnieniu oka chcą mieć białą żonę, a żeby to osiągnąć, są w stanie nawet zacząć uczyć się polskiego. Każdy chce cię dotknąć, sprawdzić Twoje włosy, czy oby na pewno są prawdziwe. Nie zważając na te zaloty, udajemy się na spacer nad Wodospad Wiktorii, znany wcześniej tylko z lekcji geografii.
Niby taki spokojny, piękny widoczek, wstęp za jedyne 5 złotych. Ludzie przyjeżdżają tu, zobaczyć jeden z siedmiu cudów świata, nabrać odwagi do oświadczyn, zrobić kilka zdjęć na wystawy. Na skałach znajdują się niewielkie wskazówki. Jednak informacje o niezapowiedzianych atrakcjach pisał ktoś czcionką numer 8 Times New Romana. Wszystko było pięknie - do czasu.
Nie wiadomo skąd wyskoczył pawian wielkości człowieka i rzucił się na torbę Moniki. Nie znalazł jedzenia, więc skusił się i skoczył na mnie. To nie była scena ani z Titanica ani z cudownego odnalezienia Fiony przez Shreka. Ostre pazury dzikusa jednym ruchem zniszczyły moją torbę, z której zabrał kurtkę i w radosnych podskokach uciekł z nią nad przepaść. Wszystkie dokumenty, aparat leżały pod moimi nogami. Zza krzaków przybyło siedmiu czarnoskórych do pomocy. Agata wyjęła zachomikowane krakersy by zrobić wymianę z pawianem. Jednak ten nie okazał się taki głupi. Idealnie porozsuwał wszystkie kieszenie, sprawdził zawartość i dopiero wtedy skusił się na ofertę Pyszczka. Szkoda, że walerianka została w domu...
Ochroniarze, udając zmartwionych, pocieszali nas dość niedawnym wydarzeniem: zacny pawian zabrał jednej kobiecie paszport, przekartkował strony, uznał, że dobrego profilu na zdjęciu nie ma, więc wyrzucił go w przepaść. Jakie to zdumiewające, że człowiek pochodzi od małpy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz