poniedziałek, 24 grudnia 2012

Bogaty Biedak


 Kiedy wstajesz, istnieje zagrożenie, że też upadniesz. Jesteś pełen energii, ona też się kiedyś skończy. Spokojnie - jesteś tylko człowiekiem. Na misjach często chciałbyś zrobić wiele. Przyjeżdżasz z wieloma pomysłami, rozpierającym Cię entuzjazmem, chęcią poznania nowej kultury, przeniesienia się w inny świat. Realizujesz swoje marzenie, powołanie. Dla jednych jesteś wariatem, dla innych bohaterem. Bo przecież jak można żyć w ubóstwie, przytulać brudne dzieci, cieszyć się z tego, że potrafią trzymać kredkę w dłoni. Często też klimat nie jest Twoim kompanem. 

Dziś Wigilia. Jezus się narodzi. W stajni ze słomą. Osioł będzie patrzył na to wszystko swoimi rzekomo tępymi oczami. Vipowska miejscówka - nie jeden może pozazdrościć. Przyjdzie, przyniesie miłość, radość, uśmiech drugiego człowieka. Może nie będziesz miał odwagi spojrzeć komuś w twarz, szczerze podzielić się opłatkiem i właśnie On będzie tym wybaczeniem? Uwierz, bo to od Ciebie zależy czy to przyjmiesz, skorzystasz. Zapewne będziesz spędzał ten czas z najbliższą rodziną. Słuchał ciotek pytających o zamążpójście. Będziesz zajadał się ponętnym sernikiem i starał się odmawiać trzeciego kotleta, bo przecież babcia przygotowała go właśnie dla Ciebie. Rózga pod choinką wcale nie musi oznaczać przygnębienia. Najlepsze prezenty są te nie materialne.

W Afryce zapominasz jak to jest żyć w Europie. Moje święta nieco chore z objawami malarycznopodobnymi będą inne, ale nie gorsze. Po czterech miesiącach bycia w Zambii czuje się tu jak u siebie. Przeżyję Boże Narodzenie jak moje Murzyniątka. W ubóstwie, prostocie odganiając od siebie komary spragnione mojej krwi. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, wypasionych prezentów pod choinką rażącą świecidełkami. Moja gwiazdka z nieba to czekająca rodzina, prawdziwi przyjaciele i biedne dzieci Afryki. Prawdziwe szczęście. Moje brudne, śmierdzące – nieskazitelne Anioły. 13 tysięcy kilometrów od domu ja tez rodzę się na nowo.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz