To ciągle pokaleczony
Chilu, leniwy Benson, radosny Matjas bez nogi, Chibwe z prześwistem,
niegrzeczna Frida, świetnie tańczący John, misiowaty Kazembe, oparzony Izaak,
szczerbata Musonda, zaflukany Sevior, wstydliwy Leonardo, dobrze grający w
piłkę Chilufya, wszystko wiedzący Antonio, przyjacielski Harirson i
Besastivie, słodkooki Lazalas, wiecznie spóźniona Matildah.
To pięćdziesiąt rączek łaskoczących mnie, kiedy zapominam
się uśmiechnąć.
To dwieście brudnych, wygłodniałych, chorych Murzyniątek z
oratorium.
Kiedy myślę o nich, słyszę odgłos biegnących stópek po piachu.
Na hura wszyscy chcą nas przytulić.
Moje prawdziwe szczęście.
Szczęście - to obdarzać Miłością spragnionych tej Miłości.
OdpowiedzUsuń